Przejdź do treści

Midjourney przejmuje Adobe Stock – czy komercyjne banki zdjęć upadną?

Opublikowano:6 min

Odkąd w 1983 Ridley Scott nakręcił terminatora, raz na jakiś czas żartujesz z kumplem, że Skynet w końcu wjedzie z buta i zrówna wszystko ziemią.

To czy ta wizja się spełni czy nie, w dużym stopniu zależy od Twojego nastawienia do technologii i od tego jakiego systemu operacyjnego używasz (pogadaj z linuksiarzem 💀).

Jednak co jeśli planem AI nie jest totalna destrukcja, a jedynie subtelne bycie cyfrowym wrzodem na dupie i wkładanie mokrego palucha w ucho?

Terminator uśmiecha się fałszywie.
AI udające Twojego kumpla

Spis treści

Otwórz spis treści

AI się zbliża, już puka do mych dwrzi

Piszę ten wpis w deszczowy, wrześniowy dzień roku 2023, kiedy to modele generatywne AI stają się coraz bardziej popularne (a być może już są, zależy kogo pytasz).

Wiem, że jestem w swojej bańce informacyjnej, gdzie siła newsa jest inna, ale fakt że taki ChatGPT osiągnął próg 100 mln użytkowników najszybciej w historii świadczy o tym, że postęp wali do drzwi mainstreamu coraz mocniej i zapach technologicznej rewolucji wyraźnie czuć w powietrzu.


Midjourney, czyli sidekick grafika

Midjourney, jeśli wykorzystane umiejętnie, to fajna rzecz. Jest to model generatywny AI, który skupia się na transformowaniu tekstu (prompt) w obraz. Jak piszą twórcy:

Use the Midjourney bot to generate stunning images from simple text prompts in seconds. Work directly in Discord. No specialized hardware or software is required.

Potestuj za friko, ale jeśli tylko możesz, to jak najszybciej uciekaj do płatnej wersji – doświadczenie użytkownika jest kolosalnie lepsze. Midjourney zrezygnowało z oferowania darmowego okresu próbnego. Dodatkowo wciąż nie mają swojego dedykowanego UI i jesteś skazany na Discorda 💀. Na dzisiaj nie mają też jeszcze swojego API.

Pomimo tych wyraźnych wad, jest to w mojej ocenie wciąż najłatwiejsza w obsłudze platforma, która faktycznie generuje rzeczy nadające się do komercyjnego wykorzystania.

W tym artykule nie będę skupiał się na samym Midjourney, a na zjawisku, które zauważam od dłużeszgo czasu i które realnie utrudnia moją pracę.

Głupie Adobe

Adobe, delikatnie mówiąc, nie jest specjalnie lubiane w branży. Wysokie ceny subskrypcji, predefiniowane pakiety aplikacji bez możliwości swobodnego wyboru tylko tego, czego potrzebujesz, często zbugowany software – to zdaje się najważniejsze zarzuty.

I niby jak się bardzo postarasz, to możesz korzystać z darmowych zamienników, ale każdy kto pracował w ciut większym zespole wie, że korzystanie z tego samego ekosystemu aplikacji znacznie ułatwia sprawę. A niestety Adobe ma monopol w branży twórczej. Aha, wykupili też nie tak dawno Figmę.

Dzisiaj do woreczka grzechów Adobe mogę dodać jeszcze jedną pozycję: totalny zalew śmieciowych obrazów generowanych przez AI (w porównaniu do profesjonalnie wykonanych zdjęć).

Doświadczenie grzebania w śmietniku

Obsługując jednego z moich klientów, relatywnie często korzystam z biblioteki Adobe Stock, które jeszcze do niedawna stanowiło akceptowalny kompromis dla freelancera/mikrofirmy pomiędzy modelem płatności, a jakością dostarczanych materiałów.

Co prawda porównując cennik banków, takich jak Shutterstock albo iStock sprawa wygląda bardzo podobnie, natomiast Adobe potrafi być bardzo otwarte na negocjacje ceny.

I jak wspomniałem wcześniej: jeśli korzystasz z innych apek Adobe, Stock przyjemnie integruje się z całością.

Adobe Stock, czyli Midjourney (chyba)

Zazwyczaj znalezienie dobrego zdjęcia w banku Adobe, to była kwestia kilku chwil. Teraz jest ciut inaczej – zobacz screeny poniżej.

Wpisane hasło to woman working out gym.

Wynik wyszukiwania Adobe Stock
Defaultowy wynik wyszukiwania Adobe Stock

Wynik wyszukiwania Adobe Stock
Na 19 obrazów, 7 jest wygenerowanych przez AI (to te nierozjaśnione)

Około 40% obrazów to wygenerowane przez AI rendery.

Doświadczenie sprzątania w śmietniku

Podbój Adobe Stock przez AI trwał już od dłuższego czasu. Sprawa dosyć szybko zaczęła wymykać się spod kontroli: twórcy narzekali, a użytkownicy tracili/tracą cierpliwość

Pojawiły się szczegółowe wytyczne odnośnie zamieszczania Generative AI Content oraz dodatkowe filtry umożliwiające dostosowanie wyników wyszukiwania

Oczywiście, żeby filtry działały poprawnie, konieczne jest trzymanie się przez zamieszczających wytycznych i poprawne oznaczenia przesyłanych zasobów, co nie zawsze jeszcze ma miejsce (choć jest tego coraz mniej).

Inna sprawa, że w mojej ocenie filtr wykluczający rendery (niech to będzie synonim stocków generowanych przez AI, przynajmniej jeszcze na wrzesień 2023) powinien być domyślnie włączony.


Generatywna rewolucja

Czy modele generatywne na stałe wejdą w moje czy twoje dotychczasowe workflow?

Myślę, że tak.

Czy kluczowe jest, aby zasady dotyczące praw autorskich były jasne i klarowne, a wszelkie przypadki naruszeń odpowiednio karane?

Oczywiście, że tak.

Czy Adobe zrobiło głupotę pozwalając na zaśmiecenie swojego banku zdjęć niskiej jakości renderami?

No jasne.

Czy przestanę zadawać sam sobie pytania? Yyyy…tak, już kończę.

Wnioski

Osobiście już wykorzystuję Generative AI Content w swojej pracy. Na pewno technologia boryka się z problemami i ma przed sobą sporo kolejnych wersji dopóki dotrze do twojej mamy i dziadka, natomiast kolosalna różnica jaka dzieli pierwsze wersje modeli AI od najnowszej oraz czas w jakim progres następuje, sugeruje że rozsądnie jest wskoczyć do tego wagonika i przynajmniej się nim przez chwilę przejechać.

Nie ma się co oszukiwać, że (na dzień pisania tego wpisu) Midjourney nie osiąga jeszcze poziomu profesjonalnie wykonanej sesji fotograficznej. I nawet jeśli czasami jest blisko, to czas przeznaczony na osiągnięcie dokładnie tego, czego chcesz, jest o wiele dłuższy w porównaniu do skorzystania z wyszukiwarki popularnych banków zdjęć.

Dziwię się Adobe, dlaczego już teraz dopuściła możliwość zamieszczania zasobów generowanych przez AI. Być może spowodowane było to tym, że sami udostępniają swoją wersję AI. Aczkolwiek mając już trochę doświadczenia z innymi modelami, znaczna część obrazów wygląda na wygenerowaną przez Midjourney.

Artysta-nihilista

Na sam koniec, warto podejść do tematu od strony normalnego odbiorcy treści generatywnych i zadać sobie trudne (dla niektórych pytanie):

Będąc grafikiem znającym się na swojej robocie, tworząc komercyjny plakat wykorzystujący dobrze wyrenederowane zdjęcie, czy dla Kowalskiego ma znaczenie skąd wziąłeś materiał źródłowy?

Ja tego nie wiem na 100%, ale bardzo możliwe, że nie – nie ma to żadnego znaczenia.

Zatem…

Czy komercyjne banki zdjęć upadną?

Moim zdaniem – nie, jeszcze nie.

Aktualnie generatywnej AI dosyć daleko do jakości profesjonalnych zdjęć i na tym polu banki zdjęć są bezpieczne.

Wydaje mi się, że w końcu jednak dojdziemy do miejsca, kiedy render przestanie być renderem, a pełnoprawnym…

…no właśnie, czym?